Legenda o Zakochanym Mnichu
Dawne to były czasy, gdy podlaskie miejscowości nie były zamieszkane przez ludzi. Tereny dzisiejszego Białegostoku otoczone były przez gęste lasy i olbrzymie góry, a tylko w nielicznych osadach można było spotkać jakiekolwiek życie. W jednym z takich miejsc żył sobie stary rybak wraz z żoną i swoją piękną córką – Wingryną. Dziewczyna znana była wszem i wobec jako miłośniczka natury, która każdą wolną chwilę spędzała nad pobliskimi jeziorami.
Wingryna, gdy tylko miała możliwość wyprawy nad wodę, nie była w stanie wysiedzieć w domu. I tak było też tego pamiętnego wieczoru, kiedy to przypadek sprawił, że na moment stała się najsmutniejszą kobietą w osadzie.
Choć nad miasteczkiem krążyły potężne czarne chmury, Wingryna była nieugięta. Pomimo nadchodzącej burzy postanowiła wybrać się nad jezioro i obserwować moc przerażającego żywiołu ze swojego ulubionego miejsca. Kiedy jednak siła deszczu przeszła jej najśmielsze oczekiwania, dziewczyna zerwała się czym prędzej i ruszyła w stronę domu.
Gdy jednak odchodziła, jakaś magiczna siła nakazała jej odwrócić się w kierunku wody. Wtedy to zobaczyła łódkę, która niezdarnie chybotała się na bezkresnych taflach jeziora. A gdy wytężyła wzrok jeszcze odrobinę bardziej, spostrzegła, że na pokładzie znajduje się jakaś postać – mężczyzna, mnich z pobliskiego klasztoru.
Niewiele myśląc Wingryna rzuciła mu się na ratunek. Porwała porzuconą nad brzegiem jeziora łódkę, a siebie obwiązała w pasie grubą liną. Drugi koniec sznura przywiązała do drzewa, weszła na pokład i popłynęła. W tym momencie łódź zakonnika wywróciła się i wyrzuciła mężczyznę do wody. Zszokowana kobieta wiosłowała ile sił w rękach, aby pomóc zakonnikowi. W ostatnim momencie, gdy lina była już całkowicie napięta, udało jej się dopłynąć do tonącego człowieka i wciągnęła go na pokład swojej łodzi.
Po potwornie ciężkiej walce z żywiołem udało im się, przy pomocy liny, dopłynąć do brzegu. Usiedli zmęczeni pod wielkim drzewem i przez kilka minut nie odzywali się do siebie. A gdy już zdołali na siebie spojrzeć, uratowany mężczyzna przedstawił się jako Fabian – mnich i zapalony miłośnik zielarstwa. Gdy Wingryna delikatnie uścisnęła dłoń chłopca, jej serce zabiło mocniej. I, cóż tu dużo mówić, jego serce również.
Przerażona swoim uczuciem dziewczyna zerwała się na równe nogi i pognała do domu. Nie mogła jednak zasnąć, myśląc tylko o tym, że zakochała się w zakonniku. Nie wiedziała nawet, że w tym samym czasie Fabian również o niej myślał i planował kolejne spotkanie.
Wczesnym rankiem po męczącej i nieprzespanej nocy Wingryna postanowiła ponownie udać się nad brzeg jeziora. Trudno sobie wyobrazić zawód, jaki przeżyła, gdy zakonnika już tam nie było. Zawzięta dziewczyna zadecydowała zatem o ponownym wypłynięciu na szerokie wody i obserwowaniu klasztoru.
Życie jednak bywa przewrotne. Fabian, chcąc raz jeszcze zobaczyć swą ukochaną, w tym samym czasie wybrał się nad brzeg jeziora. I tak mijali się dzień w dzień, nie mając pojęcia o sile swojego uczucia. Pewnego ranka jednak zakonnik postanowił odwiedzić plażę odrobinę wcześniej, niż zwykle. I tym razem plan poskutkował – para spotkała się nad wodą i wyznała sobie miłość.
Nie minęło jednak dużo czasu, aż ktoś życzliwy doniósł na Fabiana do przeora. Dzięki temu chłopak został za karę zamknięty w klasztornej wieży, a tłumaczono to złamaniem ślubów czystości. Przeor wiedział, że nie wypuści Fabiana z więzienia dopóty, dopóki ten nie zapomni o Wingrynie. Jego miłość była jednak silniejsza.
Mnich z dnia na dzień coraz mniej jadł i coraz bardziej chudł. Jego luba wyczekiwała go cierpliwie, jednak pewnego poranka, siedząc nad jeziorem, spostrzegła, jak dusza ukochanego wznosi się wysoko ku niebu. Dziewczyna popadła w głęboką rozpacz i niewiele później sama zmarła.
Jeszcze tego samego dnia na środku jeziora pojawiła się wyspa całkowicie porośnięta brzozami. To właśnie tam ósmego miesiąca każdego roku kochankowie próbują się spotkać. Niestety – przekleństwo prześladuje ich nawet po śmierci. Za każdym razem, gdy para ma się zobaczyć, nad jeziorem zrywa się potężna burza.
Legenda głosi, że Wingryna nie spotka Fabiana dopóty, dopóki nad jeziorem wigierskim nie pojawi się para, której miłość będzie silniejsza od tragicznego uczucia obojga kochanków. Do tego czasu dusze Wingryny i Fabiana będą wędrować samotnie.
Śląskie Wesołe Miasteczko, czyli najstarszy polski lunapark, już od 57 lat bawi kolejne pokolenia. To magiczne miejsce znajduje się na granicy Chorzow
Serdecznie zapraszamy na siódmą edycję Festiwalu Dziecinada, gdzie wszyscy, nawet najmłodsi goście, dowiedzą się, że teatr jest prawdziwym skupiskiem
Skomentuj artykuł