Legenda o żółtej ciżemce
Mówi się, że nie szata zdobi człowieka, ale trzeba przyznać, że buty mogą dostarczyć wielu informacji odnośnie charakteru drugiej osoby, stylu i sposobu życia. Dziś przedstawiamy Wam bardzo ciekawą legendę o żółtych trzewikach, a w zasadzie o jednym z nich.
Wszystko działo się w 1867 roku w Kościele Mariackim, kiedy odbywały się tam prace konserwatorskie. Wówczas, za ołtarzem Wita Stwosza odkryto pewną niezwykłą rzecz - był nią stary, zakurzony, żółty trzewik. Zaczęto zastanawiać się kto jest jego właścicielem.
Prawie 500 lat wcześniej w jednej z wiosek pod Krakowem mieszkał chłopiec o imieniu Wawrzek. Posiadał niezwykłą umiejętność rzeźbienia z drewna. Potrafił zrobić niemal wszystko. Jego rodzina nie uznawała jego talentu. Twierdziła, że nie przyniesie on zysku na przyszłość. Chłopiec jednak kochał swoją pasję i oddawał się jej bezgranicznie, zapominając o swoich obowiązkach. Pewnego razu zamiast pilnować krów na pastwisku, zajął się się struganiem drewna. Tracąc rachubę czasu spostrzegł, że zwierzęta w tym czasie zniszczyły plony tutejszego proboszcza. Kiedy Wawrzek zorientował się co się stało, tak się przestraszył, że postanowił nie wracać do domu i uciekł do lasu.
Mijał dzień za dniem, a chłopiec szedł przed siebie, aż dotarł do centrum Krakowa. Dach nad głową zaoferował mu pewien kanonik. Duchowny widząc talent młodego człowieka, postanowił oddać go na naukę do samego mistrza - Wita Stwosza. Wawrzek doskonale przyswajał wiedzę, dzięki czemu wziął udział w pracach nad głównym ołtarzem do Kościoła Mariackiego. W tym czasie w świątyni przebywał Król Kazimierz Jagiellończyk, który również dostrzegł jego niezwykły talent. W zamian za wspaniałą pasję ofiarował mu żółte trzewiki.
Chłopiec zyskując pewna sławę postanowił wrócić do domu. Rodzice młodego rzeźbiarza wciąż żyli i bardzo ucieszyli się na widok syna, którego uważali za zmarłego. Zrozumieli, że mylili się co do jego talentu. Kilka dni później odbyło się uroczyste odsłonięcie ołtarza w kościele Mariackim. Okazało się jednak, że duchowni składający ołtarz zapomnieli umieścić w ręce świętego Stanisława pastorał. Jedynym ratunkiem okazał się Wawrzek, który miał za sobą odpowiednie szkolenie artystyczne. Wdrapał się on po drabinie na ołtarz i umieścił na właściwym miejscu brakujący element. Schodząc w dół jedna z żółtych ciżemek ześlizgnęła się ze stopy chłopca i spadła za ołtarz. Niestety wszyscy zgromadzeni oczekiwali już odsłonięcia i było już zbyt późno na jej wydostanie. Tym samym but pozostał w tej kryjówce na kilka następnych wieków. Odnaleziono go dopiero po wspomnianych 500 latach, a historia żółtej ciżemki jest opowiadana do dzisiaj.
Symbolika ubioru i wyglądu jest bardzo ciekawą i rozległą techniką, pozwalającą odkryć cechy osobowości oraz zrozumieć własne motywy postępowania oraz zachowanie innych. Okazuje się, że żółty jest barwą słońca, nadziei wschodzącego dnia, aktywności, działania i radości. Symbolicznie oznacza potrzebę twórczego wyrażania się na różnych płaszczyznach, ale przede wszystkim potrzebę komunikacji i kontaktów z otoczeniem. Myślicie, że to zbieg okoliczności, czy już bardzo dawno temu ludzie znali tego rodzaju tajniki?
To historyczne miasto na Opolszczyźnie, które w średniowieczu otoczone było murami obronnymi. Wyróżnia się unikatową zabudową i licznymi zabytkami. Ni
Zakopane to miasto, gdzie każdy miłośnik zimy znajdzie coś dla siebie. Prawdziwym hitem tego sezonu okazał się... Pałac Królowej Śniegu, gdzie nie tyl
Skomentuj artykuł
Komentarze
378 - tyle lat upłynęło od dnia prezentacji do sławetnego znalezienia. To jest prosta matematyka, której się autorowi ewidentnie nie chciało wykonać. Można sobie zaokrąglić kilkanaście lat, można nawet było napisać "niespełna 400", ale autor zaszalał i cofnął powstanie ołtarza do czasów ostatnich Piastów.