Legenda o złotej kaczce
Kuba był sympatycznym młodzieńcem z nieograniczoną wyobraźnią. Opowieści, które potrafił snuć godzinami, cieszyły się ogromną popularnością w warszawskich barach i pubach. Chłopca często zapraszano zatem do towarzystwa, aby umilał mieszkańcom długie, zimowe wieczory. Sprawiało mu to prawdziwą radość – z łatwością zdobywał coraz to nowych słuchaczy, którzy z wytrzeszczonymi ze zdziwienia oczyma słuchali jego opowieści.
Była jednak jedna jedyna historia, której Kuba nigdy nikomu nie opowiedział. Usłyszawszy ją w jednym z barów po dziś dzień zastanawiał się, czy jest ona prawdziwa. Kuba przez lata nie potrafił wyrzucić z głowy legendy opowiedzianej przez Starca. Zakorzeniła się w jego wyobraźni niczym najsilniejsze drzewo, a dotyczyła… kaczki. A właściwie Złotej Kaczki. Po kolei.
Pewien zimowy wieczór jak zawsze Kuba spędzał w pobliskim pubie. Był to jednak wieczór zupełnie inny, niż wszystkie dotychczasowe wieczory. To nie Kuba snuł niesamowitą opowieść, a Starzec, którego nikt, poza Kubą, nie chciał słuchać.
Mężczyzna opowiedział młodzieńcowi fantastyczną legendę dotyczącą murów jednego z warszawskich zamków. W jego podziemiach miały kryć się zapierające dech w piersiach skarby strzeżone dzielnie przez klucznika – Złotą Kaczkę. Kuba, choć lubiany i szanowany, nie był człowiekiem zamożnym. Wprawdzie na co dzień nie doświadczał z tego powodu nieprzyjemności, jednak sam nie czuł się najlepiej ze swoim ubóstwem. Można się więc domyślić, że opowiastka o nieludzkim wręcz skarbie zakiełkowała w jego głowie z potężną siłą.
Mijały dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata, od kiedy Kuba usłyszał legendę o Złotej Kaczce. Aż w końcu nastała ta noc. Noc, podczas której młodzieniec podjął jedną z ważniejszych decyzji swojego życia. Wstał z łóżka i ubrawszy się ciepło, wybiegł z domu w poszukiwaniu bogactwa.
Starzec opowiedział swą historię z bardzo dużą dokładnością. I choć zarzekał się, że opowieść jest prawdziwa, sam nigdy nie wyruszył w poszukiwaniu Kaczki. Kuba jednak bez większych problemów wydedukował, o jakim zamku mowa. Udał się więc w jego kierunku, omijając gęste lasy i upiorne jaskinie.
Gdy chłopiec dotarł w końcu pod mury zamku, przystanął. Nie był przekonany, dlaczego to właściwie zrobił – w końcu przez lata powtarzał sobie, że opowieść jest bujdą. Obszedł jednak twierdzę wzdłuż i wszerz, a wtem jego oczom ukazała się szczelina prowadząca do podziemi. Chłopiec wziął głęboki wdech i ruszył na spotkanie ze skarbami.
Choć Kuba nie należał do osób strachliwych, trzeba powiedzieć, że kręte schody prowadzące do podziemi zamku wzbudzały w nim niepokój. Kilkakrotnie zastanawiał się nawet, czy nie zawrócić, ale ostatecznie zawsze podejmował decyzję o dalszych poszukiwaniach. Schodził więc w dół tracąc nadzieję, że schody kiedykolwiek się skończą… Aż tu nagle – poświata. Kuba przełknął ślinę i powolnym krokiem ruszył w kierunku światła.
Wtem zobaczył jezioro, a na nim prawdziwą Złotą Kaczkę. Ptak obwieszony był drogocennymi kamieniami, a na jego głowie widniała szczerozłota korona. „Aby otrzymać skarb, musisz przejść próbę” – powiedziała ludzkim głosem Kaczka. Kuba zaniemówił. „Otrzymasz ode mnie 100 złotych dukatów” – kontynuowała. „Jeśli wydasz je wyłącznie na swoje potrzeby, legendarne bogactwo będzie Twoje”.
Wpierw chłopiec myślał, że się przesłyszał. Przecież w wydaniu pieniędzy na swoje potrzeby nie ma niczego trudnego. Przyjął jednak zadanie i wyruszył w miasto. Tam kupił bardzo drogie ubranie, na które wcześniej nie mógł sobie pozwolić. Dobrał doń porządne i wygodne buty oraz parę innych drobiazgów.
Wydawszy wszystko, Kuba postanowił wrócić do zamku. Usłyszał jednak ciche brzęczenie monety, które wydobywało się z dna kieszeni jego nowego ubrania. Już prawie skierował się do sklepu, już prawie wydał ostatnie pieniądze… Lecz w momencie zobaczył żebraka leżącego pod płotem. „Pomóż mi, proszę” – wyszeptał mężczyzna, wyciągając do Kuby rękę.
Kuba nie zastanawiał się długo, a właściwie nie zrobił tego wcale. Położył monetę w dłoni starszego pana, wiedząc dobrze, że tym samym przekreślił możliwość otrzymania skarbu. Lecz prawdziwy skarb bił właśnie w jego piersi. Złote serce Kuby było cenniejsze niż wszelkie skarby świata.
Chłopiec mimo wszystko otrzymał nagrodę. Może nie był mu dany z łatwością zdobyty majątek, ale sam zdobył bogactwo dzięki ciężkiej pracy. Mówi się, że żaden szewc nie robił później takich butów, jakie robił Kuba.
Iwonicz-Zdrój to jedno z najstarszych polskich uzdrowisk. Jego historia sięga bowiem roku 1578! Miasteczko, choć maleńkie, kryje w sobie całe mnóstwo
Muzeum Górali i Zbójników to niezwykła atrakcja mieszcząca się przy ulicy Sądeckiej w Rabce-Zdroju. Muzeum mieści się w kilku obiektach, dzięki czemu
Skomentuj artykuł