Legenda o skarbach olsztyńskich
Każdy zamek zazwyczaj posiada swoją legendę, która związana jest z jakimś duchem albo skarbem. Wtedy przed zwiedzaniem takiego obiektu warto ją poznać. A jak było w przypadku Zamku Królewskiego w Olsztynie?
Niegdyś z tych okolic wywodził się pewien pobożny szlachcic, który zajmował się handlem. Praca przynosiła mu ogromne zyski i w szybkim czasie mężczyzna bardzo się wzbogacił. Tradycją stało się, że w okresie Świąt Wielkanocnych składał Bogu obietnice dziękczynne za udany rok, z których się wywiązywał.
Kiedy nadeszły święta obiecał Najwyższemu, że kiedy jego pierworodny syn skończy dwudziesty rok życia to odda go do zakonu. Potomek początkowo rozumiał wolę swojego ojca i przygotowywał się do pełnienia swojej misji. Z czasem jednak świadomość o zamknięciu w klasztorze zaczęła go przerażać. Kiedy nadeszły jego dwudzieste urodziny Szlachcic kazał synowi udać się do zakonu. Ofiarował mu także dwie skrzynie złota, aby przekazał na cele braci. Zbuntowany młodzieniec miał jednak inny plan. Zabrał owe skrzynie, trochę ubrań oraz psa i udał się właśnie do Olsztyna.
Tam odpoczął chwile kilka dni. Wiedział jednak, że długo nie może tu zabawić. Postanowił więc obrać kolejny cel podróży jakim było Wilno. Stamtąd miał zamiar przez Lwów dojechać do Krakowa i tam rozpocząć kupieckie życie. Poinformował przełożonego klasztoru o miesięcznym opóźnieniu jego misji, gdyż jak się tłumaczył - miał do załatwienia ważne sprawy osobiste dotyczące jego ojca. Podróże nie przyniosły mu jednak szczęścia, więc powrócił do Olsztyna i ukrył się w lochach zamku. Tam też trzymał swój skarb, którego pilnował pies.
Tymczasem ojciec został poinformowany, że syn nie zjawił się w zakonie. Wysłał więc za nim swoje sługi, aby go odnalazły. Los sprawił, że młodzieńca zauważyli pewni starsi mężczyźni. Udając się do swojej kryjówki został napadnięty. Broniąc się dwudziestolatek zranił jednego z napastników nożem. Rozgniewał tym samym swoich nieprzyjaciół i Ci również bardzo poważnie go ranili. Zostawili go rannego w lochach zamku i czym prędzej uciekli obawiając się gniewu ze strony ojca. Niestety chłopak wykrwawił się na śmierć.
Podobno słychać po dzień dzisiejszy głos psa, który broni nie jednej ale dwóch skrzyń ze skarbami. Dwudziestolatek nie roztrwonił majątku ojca, więc na pewno dalej jest ukryty w zamku.
Dziś opisujemy bardzo ciekawe miasto Grudziądz, którego historia sięga czasów pierwszych Piastów. Zdradzimy Wam co powinno stać się tu obowiązkowym pu
Zdumiewające dekoracje, sznury świateł, smakowite zapachy i jedyna w swoim rodzaju atmosfera czeka na wszystkich, którzy przyjadą na Jarmark Bożonaro
Skomentuj artykuł