Legenda o talarze szczęścia
Dawno, dawno temu żyło sobie pewne małżeństwo. Byli to ludzie skromni i niezamożni, ale na pewno nie można było odmówić im sumienności i uczciwości. Partnerzy, mimo nieokazałego życia, nigdy nie odmówili nikomu chleba i pomocy. W skrócie – byli to niezwykle dobrzy ludzie.
Do szczęście brakowało im jednak jednego – dzieciątka. Mimo wielu prób, małżeństwu nie dane było stworzyć potomka, na którego tak bardzo czekali. Nie tracili jednak nadziei, aż w końcu stał się cud. Bóg postanowił nagrodzić dobrych ludzi i zesłać im na ziemię syna. Rodzice dbali o niego jak tylko mogli i bardzo go kochali. Radość w domu nie miała końca. Nie trwała ona jednak zbyt długo.
Jak wszyscy wiemy, nigdy nie może być za dobrze. Kiedy syn Jaś stał się nastoletnim chłopcem, jego ojciec ciężko zachorował, a w konsekwencji zmarł. To załamało matkę młodzieńca. On jednak wiedział, że nie może okazać słabości. Od śmierci ojca w domu zapanowała jeszcze większa bieda, a przecież musieli sobie jakoś radzić.
Mimo że matka nigdy nie bała się żadnej pracy, często wracała do domu z niczym. Jaś postanowił wziąć więc sprawy w swoje ręce i pomagał jej tak, jak tylko nastoletni chłopak może pomóc matce. Całymi dniami błąkał się po gęstych lasach licząc, że znajdzie grzyby i owoce, które później uda mu się sprzedać na targu.
Mijały lata, a sytuacja w domu nie poprawiała się. Nadszedł w końcu czas, w którym to Jaś, ku niezadowoleniu matki, musiał wyfrunąć z rodzinnego gniazda. Wyruszył więc w podróż bez konkretnego celu, jednak tęsknota za domem i myśl o tym, że matka może sobie nie poradzić sprawiła, że Jaś podświadomie błąkał się w pobliżu rodzinnej miejscowości.
Pewnej nocy, przebudziwszy się w lesie chłopiec usłyszał rozmowę. Chcąc nie chcąc podsłuchał urywek konwersacji, która wzbudziła w nim ogromne zaciekawienie. Jaś zorientował się, że przysłuchiwał się rozmowie wiedźm. Opowiadały one o przechytrzeniu samego diabła. „Wystarczy złapać kota w worek i przekazać diabłu mówiąc, że to ludzka dusza” – szepnęła jedna kobieta do drugiej i wtedy chłopca olśniło.
Wiedźmy rozmawiały o talarze szczęścia, o którym to legendy krążyły w miasteczku odkąd Jaś pamiętał. Diabeł, w zamian za ludzką duszę, proponował talar szczęścia. Nie był to jednak zwykły talar. Dobremu człowiekowi mógł on przynieść bogactwo i dobrobyt.
Jaś zerwał się szybko i instynktownie pobiegł w kierunku domu. Choć jego matka bardzo się zdziwiła, była niezwykle szczęśliwa, że jej syn wrócił do wioski. Gdy chłopiec opowiedział jej o swoim planie, kobieta pierwotnie bardzo się przestraszyła. „Z diabłem igrać nie warto” – powiedziała. Z czasem doszła jednak do wniosku, że szukanie diabła nie jest grzechem.
Jaś i matka złapali więc kota i zawiązali worek na kilka bardzo solidnych węzłów. Kobieta, doświadczona w wielu dziedzinach życia, nie widziała większego problemu w stworzeniu nierozwiązywalnych wręcz supłów.
Po jakimś czasie znaleźli diabła i przechytrzyli go bardzo szybko. Jaś oddał diabłu worek, zaś demon męczył się z rozwiązaniem go aż do rana. I właśnie wtedy jego czas minął. Diabeł rozpłynął się w powietrzu. Zniknął także worek, z którego wyskoczył niezwykłej urody niewielki kocurek.
Dzięki podstępowi Jasia i jego matki udało im się zdobyć talar, który zapewnił im bogactwo i dobrobyt na długie lata. W dalszym ciągu żyli jednak skromnie – nie przywykli do szastania pieniędzmi. Oboje pozostali bardzo dobrymi ludźmi – potrafili nakarmić głodnych i napoić spragnionych wędrowców. Dzięki dobroci Jasia i jego matki, talar nie tracił mocy i pozwalał zaczerpnąć rodzinie odrobiny godnego życia. A kot? Kot stał się nowym członkiem rodziny i wybaczył nowemu panu (i oczywiście pani) „kota w worku”.
Mrągowo jest niezwykle atrakcyjnym miastem zarówno dla młodszych, jak i dla starszych turystów. Cała gama różnorodnych atrakcji sprawia, że jesteśmy p
Jest takie miejsce na mapie Warszawy, które każdy miłośnik kolejnictwa powinien odwiedzić bez wahania. To Stacja Muzeum mieszcząca się przy ulicy Towa
Skomentuj artykuł