Legenda o Pustelniku Krzeszu
Książę Bolko I był wspaniałym Władcą zamieszkującym okolice Karkonoszy. I, trzeba przyznać, prawdziwie te Karkonosze kochał. Piękno olbrzymich gór sprawiało, że Bolko I był blisko natury i szczerze ten stan uwielbiał. Któż z nas nie lubi bowiem dalekich wypraw po leśnych ścieżkach w towarzystwie śpiewu ptaków?
Pewnego dnia, jak zresztą prawie codziennie, Książę udał się na polowanie. Wszedł on w głęboki las, wypatrując zwierzyny. Otaczały go niesamowite drzewa i miękkie mchy, toteż wyprawa przeciągała się z godziny na godzinę. Władca nie myślał jednak o upływającym dniu – bo przecież szczęśliwi czasu nie liczą, prawda?
W karkonoskim lesie nastał wieczór, a niebo pokryło się ciężkimi deszczowymi chmurami. Pomimo ciężkiej zbroi Bolko przemókł do suchej nitki, a o schronienie w lesie było wyjątkowo ciężko. Jednak kiedy ulewa ustała, spotkał Władca na swej drodze drogiego przyjaciela – kasztelana Wincentego. Ten poradził mu, aby udał się do chaty pustelnika odpocząć po ciężkiej nocy i ogrzać się przy kominku. „To dobry człowiek, z całą pewnością Ci pomoże” – powiedział kasztelan i obaj ruszyli w głąb lasu.
Po krótkiej wędrówce oczom ich ukazała się niewielka chata położona pod skalnym sklepieniem. Dom był skromny i, tak samo jak właściciel, żył w zgodzie z naturą. Mury oplatały bowiem krzewy i liczne zioła, zaś na dachu znajdował się niewielki krzyż, wokół którego królowały liczne ptasie gniazda.
Gdy mężczyźni zapukali do zniszczonych drewnianych drzwi, stanął przed nimi starzec, który liczył podobno 150 lat. Pustelnik nosił białą szatę, która idealnie komponowała się z jego długimi, siwymi włosami. Samo centrum głowy pokrywała jednak starcza łysina, poniekąd świadcząca o jego wieku.
– Bądź pozdrowiony, Krzeszu – rzekł kasztelan Wincenty. Pustelnik ukłonił się nisko przed Księciem i ruchem ręki pozdrowił drugiego mężczyznę. „Książę Bolko I podczas polowania strasznie przemókł. Czy mógłby on znaleźć schronienie w Twojej chacie?” – zapytał mężczyzna, zaś starzec tylko odsunął się od wejścia, zapraszając tym samym do środka.
Nie ulega wątpliwości, że Pustelnik był niezwykle cichym człowiekiem. Ciężko stwierdzić, czy wynikało to z jego wieku, czy z charakteru. Ożywił się dopiero wtedy, gdy Książę rozpoczął temat malowania świętych… Wszak wszyscy mieszkańcy wioski głośno komentowali wspaniałe dzieła Krzesza.
- Dnia pewnego odwiedziły mnie dwa anioły w ludzkich postaciach. Nakazały mi namalować Maryję, matkę Jezusa. Był to niezwykły czas i równie wspaniałe przeżycie. Książę może wierzyć lub nie, ale nie potrzebowałem wtedy ani jedzenia, ani picia. Z chaty także nie wychodziłem – malowałem dzień i noc. A było to za czasów panowania Pańskiego Dziada.
Pustelnik ciągnął swą historię, a Bolko słuchał z nieudawanym zaciekawieniem. Starzec wspomniał nawet o niewielkiej kapliczce mieszczącej się za jego chatą.
Za zgodą Krzesza Książę, osuszywszy całkowicie swoje ubranie, Książę postanowił zerknąć na kapliczkę, w której mieściło się dzieło stworzone przez Pustelnika.
- Krzeszu, to prawdziwe dzieło sztuki. Twoja kapliczka jest zbyt skromna, by przechowywać obraz tak wspaniały. – Książę nie krył swojego zachwytu. Wtem postanowił, że gdy tylko wróci do swego zamku, wyśle do Pustelnika kilku braciszków, aby wybudowali oni kaplicę godną przechowywania takiego cuda.
I tak oto pola Krzesza, zwane zresztą Krzeszowem, zyskały wspaniałą kapliczkę wybudowaną przez książęce rozkazy. Mówi się, że Pustelnik dalej żyje tam samotnie i w dalszym ciągu rozmawia ze zwierzętami, a nawet z samym Bogiem…
I to właśnie wtedy nastał początek Opactwa w Krzeszowie.
Wycieczka do Zamku w Nowym Wiśniczu będzie prawdziwą przygodą, która pozwoli Wam odkryć dotąd nieznane korytarze i lochy zamku!
Już w najbliższy weekend, w Janowie (woj. śląskie) odbędzie się naprawdę kolorowa impreza! III Jurajskie Zawody Balonowe to doskonały pretekst do spęd
Skomentuj artykuł